"Franco nakręcił bardzo mocny film, surowy, ale przez to nie mniej wstrząsający. Amerykańskie Południe, kraina Yoknapatawpha stworzona przez Faulknera tu zyskuje zupełnie nowy wymiar. Dołożono starań, by aktorzy mówili z charakterystycznym akcentem, monotonnymi głosami, połykając głoski, opieszale, jakby sformułowanie zdania zajmowało im wieki. Mentalność, prymitywizm, ale i bezskuteczna próba przełamania patriarchatu są synonimem klęski. Bogatą narrację rozwiązał Franco (także jako scenarzysta) za sprawą ujęć na ekranie podzielonym na połowę (w jednej widzimy np. postać mierzącą kogoś wzrokiem, w drugiej tę drugą osobę), zdjęcia Christiny Voros kręcone na pustkowiach, sporo w plenerze (ale i zbliżenia twarzy) to doskonałe dopełnienie obrazu. Aktorzy dają kreacje znakomite, zwłaszcza Tim Blake Nelson, czy Ahna O?Reilly, ale i artyści w niewielkich rolach stają się na czas filmu częścią faulknerowskiego sztafażu. James Franco filmem ?Kiedy umieram? udowadnia, że nieprzypadkowo został obwołany jednym z najciekawszych talentów ostatnich kilku lat w Hollywood." Magdalena Talik, www.wroclaw.pl http://www.wroclaw.pl/aff-wizjoner-james-franco
"To osadzona w realiach Południa lat 30. pozornie prosta historia o śmierci farmerki i wysiłkach jej rodziny, by zgodnie z życzeniem pochować ją w pobliskim mieście. Ale jak opowiedziana! Z punktu widzenia kilkunastu postaci, w ciągłym kontrapunkcie i języku oddającym całą gwarę Południa. James Franco postanowił oddać tę dynamikę poprzez ekran dzielony na dwa, wykorzystując poliwizję znaną z eksperymentów Petera Greenawaya czy Mike?a Figgisa w zupełnie własny, iście muzyczny sposób, niczym heterofoniczną fakturę, gdzie ta sama melodia objawia się w różnych głosach i wariantach. Tutaj są to różne kąty kamery Christiny Voros, ukazujące akcję z odmiennych perspektyw i w innym rozmiarze kadru, a czasem dwa zupełnie różne obrazy: twarz i krajobraz, pierwszy plan i tło, dwie postaci w dialogu. Formalna nowoczesność pozostaje jednak w służbie powieściowego oryginału i nie przesłania wysoce emocjonalnej narracji. Każdy z członków przedstawionej przez Faulknera / Franco rodziny ma skrajnie inny temperament i wiele do ukrycia, co w ich długiej drodze do pogrzebu matki wywołuje wiele konfliktów, a nawet tragedii. Przede wszystkim to ubodzy farmerzy, żyjący na odludziu i nie do końca rozumiejący świat wokół nich, co objawia się między innymi nieufnością wobec lekarzy i własnymi metodami terapii złamanej nogi jednego z synów przez jej? zabetonowanie. Reżyser pewną ręką prowadzi aktorów, eksponując ich fizyczność oraz niedoskonałość, sam też zresztą obsadził się w jednej z głównych ról." Jan Topolski, ?Krytyka Polityczna? http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/film/20130523/topolski-faulkner-okiem-jamesa-franco
"Szukając filmowego klucza do stylu Faulknera, jego narracji z wielu punktów widzenia, Franco stworzył formalnie odważny, pulsujący awangardowym rytmem film. Podstawowym środkiem formalnym są tu multiplikacje kadru. Reżyser wykorzystuje ja naprawdę ciekawie: np. dzieli ekran na dwa i zestawia w nim obrazy, które w klasycznej narracji montowane byłyby na zasadzie ujęcie-przeciwujęcie. Ale ten formalny eksperyment nie przesłania emocji, wszystkich bebechów, które obecne są w prozie Faulknera. Duża w tym zasługa wspaniale obsadzonych, koncertowo grających aktorów. W filmie mamy całą gamę zapadających w pamięć aktorskich kreacji. Specjalizujący się w roli poharatanych przez życie mężczyzn Tim Blake Nelson jako bezzębny, obsceniczny patriarcha rodziny Bundrenów; Brady Permanter jako jego wiecznie zadający pytania najmłodszy syn; sam Franco jako jego szalony brat; zjawiskowa, jednocześnie plebejska i subtelna Anha O?Reilly jako ich ukrywająca niechcianą ciążę siostra; wreszcie na dalszym planie obsadzony wyjątkowo w niekomicznej roli Danny McBride." Jakub Majmurek, ?Krytyka Polityczna? http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/film/20131031/majmurek-przyjemnosci-z-trollingu
"Franco już od początku daje znać, że u podstaw projektu leży literatura. Jednym z najciekawszych pomysłów wizualnych jest dzielenie obrazu na dwie połowy. Widz odnosi wrażenie jakby spoglądał na otwartą książkę. Taki zabieg pozwala również na spojrzenie na scenę z kilku perspektyw i odnosi się bezpośrednio do Faulknera, któremu zależało na tym, aby ?As I Lay Dying? było opowiedziane przez możliwie największą liczbę postaci. To ciekawe jak bardzo może zmienić się charakter danej sytuacji w momencie, gdy zostaje ukazana z nieco innej perspektywy. Franco doskonale wykorzystuje ten element gry obrazem. Zresztą, wizualna strona ?As I Lay Dying? naprawdę robi wrażenie. Z kadrów wręcz emanuje zepsuta, pełna podejrzliwości, tajemnic i obaw atmosfera amerykańskiego południa. (?) Franco rozwija się jako niezależny reżyser, który nie boi się eksperymentować. Na Faulknerze mógłby potknąć się niejeden bardziej uznany i doświadczony twórca. Amerykaninowi udaje się uniknąć porażki." KMF film.org.pl http://film.org.pl/r/recenzje/as-i-lay-dying-prosto-z-cannes-30147/
"Trzeba przyznać, że Jamesowi Franco odwagi nie brakuje. Mierzy się z nie tylko z Faulknerem, ale również z powieścią, która może sprawiać trudność zwykłym zjadaczom chleba, z powodu zastosowanego w niej strumienia świadomości. Jednak reżyser pozostaje wierny polifonii narracji książki i historię przedstawia z punktu widzenia kolejnych postaci. Każe aktorom mówić prosto do kamery, albo dzieli obraz na pół, by pokazać scenę z różnej perspektywy. Intensywnie eksploatowany pomysł z dzieleniem ekranu może drażnić, ale wraz z upływającymi minutami, widz bez trudu odgaduje intencje reżysera i operatorki (Christina Voros, współpracująca z Franco również przy Child of God). Piękne, dzikie plenery Missisipi nadają obrazowi autentyczności. Aktorzy, choć na próżno szukać ich w największych amerykańskich produkcjach, wszyscy bez wyjątku, stanęli na wysokości zadania i stworzyli postaci z krwi i kości. Zaś Franco złożył historię Bundrenów w piękną, poetycką, ale i trzymającą w napięciu filmową całość." Kulturalnie po godzinach http://kulturapogodzinach.blogspot.com/2013/10/james-franco-bierze-sie-za-bary-z.html