"W ciemno" to produkcja świeża i zabierająca ważny głos w sprawie homofobii: ludzie narzucają sobie ograniczenia, które zdają się nie mieć sensu. Miłość nie ma płci, a więc nie powinna mieć też granic. Wnioski te zostały opakowane w poprawnie zrealizowany, chociaż pozbawiony hitchcockowskiego napięcia sensacyjniak.
Obsypana nagrodami kilkuwymiarowa historia romansu Palestyńczyka i Żyda z rozdartego konfliktem etnicznym Izraela. Żurnalowego Roya, dziedzica prawniczej fortuny i Nimera, studenta psychologii ze społecznego awansu dzieli nie tylko wyznanie, język, polityka, ale również pieniądze. Pomimo sprzeciwu obu rodzin, wszechobecnej służby bezpieczeństwa i arabskiej homofobii starają się znaleźć miłość tam, gdzie jej nie ma, a przynajmniej być nie powinno. Łącznikiem porozumienia staje się Loai Noufi w roli właściciela gejowskiego klubu, którego dramat jest lustrzanym odbiciem prawdopodobnego losu Nimera Mashrawi. Siłą debiutu fabularnego Michaela Mayera jest jednak przede wszystkim niespodziewane acz oczywiste przejście między melodramatem a politycznym thrillerem, w którym do końca zagryzamy wargi, nie spodziewając się szczęśliwego zakończenia.
Premiera kinowa filmu już dziś!